Are you watching closely?

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

W czasie projekcji Iluzji słyszymy wielokrotne zachęty, by przyglądać się w skupieniu - bo im uważniej się patrzy, tym mniej się zobaczy. Ta pozornie paradoksalna uwaga jest niezwykle istotna dla odbiorcy. Nie warto wnikać w to, co się widzi, bo można ujrzeć ciemność lub nawet nicość. Warto przed projekcją zdeponować swój mózg w banku. Byle nie w tym, który zamierzają obrabować bohaterowie - czwórka iluzjonistów.

Rzeczeni iluzjoniści dokonujący w czasie swojego spektakularnego show napadu na bank to zgrany, choć różnorodny zespół zwany Czterema Jeźdźcami. Składa się nań charyzmatyczny perfekcjonista (Jesse Eisenberg), mistrz hipnozy (Woody Harrelson), zręczny złodziejaszek (Dave Franco) i kobieta (Isla Fisher, tak, to jest ironia). Kryminalny wyczyn uchodzi im płazem, jednak FBI i Interpol posyłają ich śladem swoich ludzi - agenta Rhodesa (Mark Ruffalo) i agentkę Dray (Melanie Laurent) - zaś po piętach depcze im dodatkowo Morgan Freeman, zajmujący się zawodowo demaskowaniem magicznych sztuczek. Wszyscy oni są przekonani, że włamanie to preludium do czegoś znacznie większego. Czy mają rację? Kto zetknął ze sobą ten niezwykły kwartet sztukmistrzów? Jakie są jego (i ich) zamiary?

Pytania mnożą się z każdą minutą, atmosfera gęstnieje, napięcie rośnie - aż wreszcie przychodzi TEN MOMENT. Moment, w którym widz nagle zdaje sobie sprawę, że właśnie naobiecywano mu zbyt wiele i że nieważne jak efektowne będzie wyjaśnienie dostarczone przez reżysera. W stosunku do tych oczekiwań, które skumulowano w pierwszych trzech kwadransach, będzie ono i tak za słabe. Sytuację pogarsza fakt, że rozwiązanie akcji majaczy gdzieś na horyzoncie przez cały film - a jest to rozwiązanie banalne i rozczarowujące, nawet jeśli finał dostarcza garści niespodziewanych szczegółów. Iluzja przypomina kiepski trick magiczny: masa obietnic i zwrotów akcji, i żadnego porządnego prestiżu.

Muszę jednak przyznać, że choć obietnice są niespełnione, to nietrudno jest dać się im zwieść. Zwróciliście z pewnością uwagę na feerię gwiazd uświetniającą Iluzję - pierwsza partia filmu daje im zabłysnąć pełnym światłem. Aktorzy nie eksplorują nowych terytoriów, jedynie z widoczną przyjemnością bawią się swoim emploi. Robią to, co umieją i w czym czują się doskonale, wykorzystując do maksimum możliwości, jakie dają im dialogi i pełna energii, dynamiczna ekspozycja. Sceny magicznych pokazów są należycie oszałamiające, iluzjoniści pracują nowocześnie i z rozmachem, nie tracąc zarazem intymnego kontaktu z publicznością. Ów glamour, dym i lustra początkowo dość skutecznie zagłuszają wątpliwości, jakie może zgłaszać sceptyczny umysł - dopóki działają, a działają całkiem nieźle aż do TEGO MOMENTU. Potem, gdy Iluzja musi na serio zająć się własną intrygą i spróbować zadziwić widowiskowym, niespodziewanym finałem, na pierwszym planie pozostają już tylko zakłopotani scenarzyści, aktorskie gwiazdy bowiem nikną gdzieś w ferworze daremnych wyścigów i wybuchów.

Nie trzeba być wybitnym czytelnikiem tego, co między wierszami, by zauważyć, że targają mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony jest to szczera sympatia dla wyśmienitej obsady - niewątpliwie któryś z producentów widział Zombieland i zauważył, że dobrze jest mieć w jednym filmie Eisenberga z Harrelsonem. Z drugiej: poirytowanie faktem, że król jest po raz kolejny nagi. Być może moje oczekiwania były rozbuchane. Być może powinnam zwrócić baczniejszą uwagę na to, że poprzedni film reżysera Iluzji to Starcie tytanów. Mimo wszystko trudno mi znaleźć lepsze określenie niż "zbyt głupi". Ale zachęcam, byście sprawdzili sami.

Zwiastun:

Tak kiepski?.

Nawet dość rozkoszny, ale w ostatecznym rozrachunku raczej kiepski.

Czy, jak gdzieś czytałem, problem nie leży też w tym, że "prawdziwe iluzje" w kinie nie działają, bo widz, wiedząc jak wiele można osiągnąć efektami specjalnymi i montażem, nie odczuwa aż takiego podniecenia na widok sztuczki pokazanej w filmie? Jak to zrobili? A co za różnica, w kinie można wszystko...

Pluciński zwłaszcza się denerwuje, że pełno komputera i nie da się uwierzyć w te iluzje, bo filmowy warsztat za bardzo wystaje. Ale źródłem emocji w tym filmie (ani zresztą w "Prestiżu" czy "Iluzjoniście") nie jest magiczny show, tylko to jaki jest tajny plan iluzjonistów i czy uda się ich powstrzymać. Co zresztą też nie działa najlepiej, bo agenci są zawsze 3 kroki za nimi i jest to dość żałosne.

Oj bez przesady. Bardzo przyjemne kino rozrywkowe. Nawet @ayya dobrze się bawiła, choć pewnie nie tak dobrze jak ja. Rozumiem, @Esme, że oczekiwałaś drugiego Nolana? Mimo że "Now You See Me" ani przez moment tego nie obiecywało.

@doktor_pueblo No właśnie iluzje działają w tym filmie świetnie. CGI wcale nie odbiera im "magii".

Powiedzmy sobie szczerze, że cały film jest fajny, na wysokich obrotach, efektowny, ale wszystko to trochę zostaje zaprzepaszczone w momencie, gdy poznajemy finał tej historii, który jest kiepski i w ogóle nie pasuje do całości tej niezłej historyjki. No helloł, o co kaman z tą karuzelą?! co za bullshit (zaczyna grać Beethovena na wyimaginowanych skrzypcach:P)

@nevamarja Oczywiście to nie film jest kiepski, tylko ja jestem kiepskim widzem. :P Also, kiedy ostatnio patrzyłam na swoją ocenę, było 6/10, więc nie jakoś specjalnie źle.
Owszem, właściwie to zwiastun sugerował, że film może być swego rodzaju krzyżówką "Incepcji" i "Prestiżu", czyli heist movie z filmem o iluzjonistach. Ale ponieważ wiedziałam, że Krzysiek nie przyłożył się do "Iluzji", byłam całkowicie usytasy poziomem prezentowanym przez pierwszą połowę filmu. Do momentu gdy wszystko zaczęło zbiegać do głupiego i przewidywalnego zakończenia, a zamiast obsady zaczęły grać pościgi. I jeszcze te wysiłki, żeby był happy end na wszystkich frontach. Aż się prosiło o to, by Przeczytaj spoilery +

. Ale nie. Musi być miło. Beznadzieja.

Znów bez przesady. Gdzie ja napisałam, że jesteś kiepskim widzem? Nie będę ukrywać, że całkiem się pogubiłam w Twoim systemie oceniania. Przykładowo oceniasz na 6 i piszesz, że "kiepski" więc nie ogarniam. ;) Ale nijak nie podważam ani Twojej oceny, ani opinii. Chciałam tylko dać znać szeroko pojętej ludzkości, że moim zdaniem nie jest tak źle. :)

Wygląda na to, że inaczej zinterpretowałyśmy trailer. Po obejrzeniu zwiastuna oczekiwałam dokładnie tego, co dostałam w kinie. Być może dlatego wyszłam z seansu zadowolona. Jak na blockbuster film ten i tak późno zaczął się staczać i trywializować. I jako blockbusterowi mogę mu wybaczyć to wszystko, co mi się w nim nie podobało.

Ja tylko opisuję swoje wrażenia. Nie są one całkiem negatywne i proszę mi nie imputować, że jak coś nie sięga poziomu Nolana, to ja to bezzasadnie hejtuję. Podaję jakieś argumenty, na które otrzymuję odpowiedź "przecież to blockbuster". Sprowadzanie rzeczy ad blockbusterum jest słabym wybiegiem obronnym, filmy rozrywkowe też mogą prezentować sobą jakiś poziom i nigdzie nie jest powiedziane, że zakończenie musi być słabsze niż buildup.

Nic Ci nie imputuję. Po prostu zauważyłam, że zestawiłaś "Iluzję" z "Prestiżem" i nijak nie mogłam zrozumieć dlaczego. No w każdym razie do chwili, gdy się dowiedziałam, że inaczej odebrałyśmy trailer.
Używając słowa "Nolan", nie miałam na myśli poziomu filmów Nolana, tylko konkretnie "Prestiż". De facto pytałam o to, czy idąc na "Iluzję", oczekiwałaś, że to będzie coś takiego jak "Prestiż" (dopiero teraz widzę, że należało zadać pytanie w ten sposób).

Mam swoje "ale" odnośnie drugiej połowy filmu i żale odnośnie zakończenia, ale nie uważam, żeby było jakoś wybitnie złe. Nie potrafiłabym oceniać filmów wyłącznie przez pryzmat tego, co się nie udało. Skoro 2/3 filmu były fajne, to pal licho końcówkę. Jestem w stanie to łyknąć. Zwłaszcza w blockbusterze, bo w blockbusterze niedoróbki i zagrania pod publiczkę nie wywołują we mnie dysonansu.

W tekście recenzji bardzo wyraźnie nie widnieje porównanie z "Prestiżem" i nie ma go tam właśnie dlatego, że "Prestiż" to inny film o czym innym i z "Iluzją" łączy go w zasadzie tylko to, że jest o iluzjonistach. W ogóle nie chce mi się dyskutować o filmie, który oceniłam na 9, w kontekście tego arcydzieła rozrywki letniej. Jestem co prawda optymistycznym widzem, ale nigdy nie nastawiam się na coś aż tak dobrego, kiedy idę na coś takiego jak "Iluzja". Więc nie spodziewałam się drugiego "Prestiżu" absolutnie.

Dla mnie zakończenie jest wybitnie złe na każdym możliwym froncie, ale to rzecz gustu już. Gdyby było choćby akceptowalne, pewnie dałabym 7.

Masz rację, ten tytuł nie pada w tekście. Pojawia się tam tylko słowo "prestiż". Wiem, że chodziło Ci o brak porządnej kulminacji. To, że zlało mi się to recenzjami, które odwołują się do filmu Nolana, to mój błąd. Sorry. Zgadzam się, że nie ma sensu porównywać tych produkcji. A to, że oceniłam oba te filmy podobnie, to już kwestia specyfiki mojego systemu oceniania.

No worries. :)

Piszesz, że kiepski i dajesz 6 gwiazdek. Hellou?!

Piszę dużo więcej niż tylko "kiepski" ;) Piszę "głupi" i "średnie zakończenie", ale piszę też "dobra obsada" i "obiecująca ekspozycja". Staram się wskazać wady i zalety, tak żeby czytelnik, który np. nie lubi filmów głupich, wiedział że jest to rzecz nie dla niego. 6/10 znaczy tyle, że dla mnie osobiście sumaryczne doświadczenie było dodatnie - niekoniecznie, że film był specjalnie dobry.

Dodaj komentarz