Live aus Berlin vol. 6: Bela Tarr, Czarnobyl i dramat tureckiej rodziny

Data:
Dziś dzień z ciężkim, dziwnym i wartościowym kinem. W dodatku wyłącznie konkursowym. Zapnijcie pasy.

Jodaeiye Nader az Simin aka Nader And Simin, A Separation

Sekcja konkursowa

Film irański i, co może się wydać wyjątkowe, nie dotyczący ciężkiego losu mieszkających tam kobiet, tylko po prostu ciężkiego życia. Nader i Simin rozwodzą się. W zasadzie nawet się kochają, ale ona chciałaby wyjechać, on zaś chce zostać w kraju ze względu na konieczność opieki nad ciężko chorym ojcem. Do tego dochodzi jeszcze konflikt o dorastającą córkę, tymczasowo mieszkającą z ojcem, i wypadek, w wyniku którego Nader zostaje oskarżony o morderstwo.

To mało atrakcyjny formalnie film, który jednak przykuwa do ekranu. Wypadki rozwijają się powoli, tajemnice ujawniają stopniowo a miłość i wzajemny szacunek przechodzą kolejne próby. Wielką zaletą jest obiektywizm - każdy ma tutaj swoje racje, każdego można po trosze zrozumieć. Nieefektowne, efektywne kino.

8/10 w czadorze

The Future

Sekcja konkursowa

Miranda July zaprezentowała dzisiaj dziwność, humor i zdolność myślenia po kociemu. Bohaterami "The Future" jest osobliwa para, która zamierza wkrótce adoptować kota. Ona ma przyjaciela-żółtą koszulkę, on umie zatrzymywać czas. W tej bardzo specyficznej historii o miłości, stracie i o tym, co znaczy być dzikim, mieści się intymna, kobieca poezja.

Na konferencji prasowej July sprawia wrażenie osoby, której słowa sprawiają kłopot. Posługuje się nimi niezgrabnie, jakby nie był to jej właściwy język - jak sama mówi, woli nie wyrażać rzeczy wprost. Lubi mówić o wrażeniach, emocjach, rzeczach trudnych do określenia w sposób precyzyjny. W podobny sposób skonstruowała swój film, który trafia do odbiorcy najchętniej i najskuteczniej, gdy może podstępnie ominąć intelekt i trafić prosto w jakiś głęboko ukryty nerw. Rozkoszne, choć bardzo specyficzne (i nie do końca moje) kino.

Kocie 7/10

A torinói ló aka The Turin Horse

Sekcja konkursowa

Korzenie "Konia turyńskiego" tkwią w opowieści o Friedrichu Nietzschem, który ponoć oszalał na widok maltretowanego konia. Filozof zostaje wspomniany tylko we wstępie - Bélę Tarra, pozornie w każdym razie, bardziej od niego interesuje właśnie zwierzę i jego dręczyciel. Tak naprawdę zaś zajmuje go przemijanie i koniec człowieka i jego świata.

To kino 100% nowohoryzontowe. Rozpoznać nietrudno - publiczność śpi lub wychodzi, ewentualnie męczy się przez 146 minut, oglądając film, którego fabułę można streścić w mgnieniu oka. Zdjęcia są czarno-białe, bohaterowie prawie nic nie mówią, monotonna muzyka znika i powraca gdy przyjdzie jej ochota. Niemniej wspomniane męczarnie to również kawał dobrej, głęboko przemyślanej pracy - "A torinói ló" jest może bardzo ciężki, ale i prezentuje sobą bardzo wiele. Jak znam Romana Gutka, przekonacie się o tym sami - bo jest to jedyny jak dotąd film na Berlinale, co do którego jestem przekonana, że wyląduje na ENH.

Czarno-białe 8/10

V Subbotu

Sekcja konkursowa

Chyba najmniej udany z dzisiejszych filmów, choć ma trochę wisielczego uroku. Właśnie wybuchł reaktor jądrowy w Czarnobylu. Wie o tym zaledwie kilka osób - ewakuacja rozpocznie się dopiero za 36 godzin. Elektryk Valerij, który należy do tych, co wiedzą, usiłuje uciec wraz ze swoją dziewczyną. Ale jest przecież sobota...

Dzika zabawa, mocno zakrapiana wódką, tuż pod promieniującym blokiem elektrowni jądrowej, ma w sobie coś z przyjęcia na Titanicu. Szkoda, że jest to przyjęcie sfilmowane przesadnie trzęsącą się kamerą i trochę rozlazłe. Ale może właśnie tak wyglądała ta sobota - wielkie przyjęcie, po którym choruje się nie tylko na kaca.

Apokaliptyczne 6/10

Tarr & July jednego dnia, za dobrze tam masz;) I liczę na to, że oba filmy pojawia się na festiwalach organizowanych przez Romana Gutka, acz może być dwóch innych:)

A tak, July pewnie trafi na AFF... To jednak nie fair, że Gutek robi 2 festiwale. Ile można jeździć do Wrocka. ;)

Coś czuję, ze spodobałby mi się ten "mało atrakcyjny formalnie" film ;)

Ja też coś czuję, że by Ci się spodobał :)

Jak mogła męczliwe, festiwalowe, gutkowe na dodatek kino ocenić na 8! Zdrada!

Ale osso chodzi? :) Oceniłam na 8, bo mi się podobało. Znaczy podobało to złe słowo.

BTW, podsłuchałam dzisiaj jakichś 2 gości, z których jeden narzekał, że to straszny film, a drugi z satysfakcją oznajmił, że na niego nie poszedł, bo się tego po Tarrze spodziewał. Sądzę, że złotego misia to ten "Koń" raczej nie wygra... :)

Chodzi o to, że się cieszę, że się podobało, choć po recenzji można się było spodziewać, że to taki film, na którym albo się zasypia albo z którego się wychodzi i to trzaskając drzwiami ;) No taki trochę mało rozrywkowy jak na film, czyli dziedzinę sztuki, która, nie owijajmy w bawełnę, ma przede wszystkim widza bawić a nie nużyć.

Może to tylko snobizm, kto wie...

Co do zasypiania i wychodzenia, to oba zaobserwowałam, i to w wymiarze znacznie większym niż normalny na tym festiwalu. Wiadomo, że jak jest duża publiczność, to zawsze ktoś zaśnie albo wyjdzie, ale jednak nie w takiej liczbie. Więc to naprawdę jest taki film. :) Szczerą prawdę napisałam.

Jak zawsze, Esme, jak zawsze piszesz szczerą prawdę. Ja jestem więcej niż pewien, że "Koń.." powali mnie na łopatki i będę ledwo zipał. Jak na snoba pełną gębą przystało. Liczę przede wszystkim na klimat. Zauważyłem, że Tarr tworzy na podstawie Krasznohorky'ego. Polecam tę prozę bardzo mocno - taka magiczno-metafizyczna zanurzona w grotesce (starczy?).

Starczy. Notuję nazwisko i jak wrócę to przegrzebię biblioteki. Dzięki :)

Sądząc po tym, co słyszałam na konferencji, Tarr w ogóle kocha literaturę i czerpie z niej inspirację. To była jedna z ciekawszych sesji Q&A;, w których jak dotąd uczestniczyłam.

A film chyba faktycznie jest w sam raz dla Ciebie. Jeśli liczysz na klimat, to się nie zawiedziesz.

ja nie lubię takich filmów jak ten Koń, ale uwielbiam inteligencję Tarra, więc chętnie bym się na ENH na tym filmie wynudziła:)

Wiesz - inteligentni reżyserzy zazwyczaj robią kiepskie filmy.

Dziękuję za Mirandę. Nie mogę się już jej doczekać - jest mistrzynią uroczej neurozy :)

@nicebastard Trafiłeś w dziesiątkę z tym określeniem. Wkurza mnie, że ja tak nie umiem. :)

Na ile znam Twój gust, jestem właściwie pewna, że to Twoje kino.

oj tam oj tam, na jedno moje określenie orzypadają dziesiątki Twoich, lepszych :)

"To kino 100% nowohoryzontowe. Jak znam Romana Gutka, przekonacie się o tym sami - bo jest to jedyny jak dotąd film na Berlinale, co do którego jestem przekonana, że wyląduje na ENH."

No i wykrakałaś - Gutek dystrybutorem "Konia turyńskiego" i "Piny" Wendersa, a polska premiera obu filmów na ENH. To co? Widzimy się?

Dodaj komentarz