Esme

napisała o Stado

Trochę zbyt oczywisty jest zamiar dydaktyczno-publicystyczny, w rezultacie mamy nieco łopatologii. Ale poza tym nic właściwie nie jest zaniedbane - problem zostaje przedstawiony zarówno w kategoriach klasowych (sprawca gwałtu jest z "dobrego domu", ofiara z kiepsko sytuowanej rozbitej rodziny), społecznych (państwo, które pozostawia ofiarę samej sobie, małomiasteczkowe dręczenie) i psychologicznych (rozpad relacji w rodzinie ofiary). Zostaje nawet trochę miejsca dla sprawcy - młodego, emocjonalnie zaniedbanego chłopaka, którego sumienie zostaje doszczętnie zniszczone przez rodziców stosujących wszelkie chwyty, by wybronić go od kary. Oczywiście to smutne kino, jak każdy film społeczny. Dlatego warto.