Ex Machina, czyli współczesny Prometeusz

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Alex Garland nie zdążył jeszcze wyrobić sobie marki jako reżyser. Jednak jako scenarzysta współtworzył jedne z najciekawszych filmów nurtu science-fiction w XXI wieku - W stronę słońca i Nie opuszczaj mnie. Ex Machina, jego pierwszy w pełni autorski film, ma zaś szansę stać się najinteligentniejszym SF ostatnich dwóch dekad.

Sekwencja otwierająca filmu zawiera scenę lotu helikopterem ponad porośniętymi dżunglą górami. Wywołuje ona nie tyle zawrót głowy, ile natychmiastowe déjà vu. Podobna sceneria i podobny lot rozpoczyna jeden z najsłynniejszych thrillerów SF lat 90 - Park Jurajski. Bohaterowie zmierzają w nim ku tajnemu ośrodkowi, by zobaczyć tam cud techniki, który rzuci ich na kolana. A potem zniszczy.

Podobna atmosfera odosobnienia, ekscytacji i grozy towarzyszy pasażerowi i tego helikoptera. Młody informatyk Caleb przybywa do odległej górskiej posiadłości zamieszkałej przez Nathana, geniusza, miliardera i samotnika. Tam poznaje skonstruowaną przez Nathana cybernetyczną kobietę - Avę. Zadaniem Caleba jest przeprowadzenie testu. Ma tydzień, by poznać Avę, porozmawiać z nią i ocenić, czy posiada ona świadomość zbliżoną do ludzkiej. Ava, zamieszkująca rozległe pomieszczenie pod stałą obserwacją licznych kamer, okazuje się być przyjazna, subtelna i inteligentna. Pomiędzy nią a Celebem szybko zawiązuje się sympatia. Pewnego dnia, gdy w posiadłości nagle wysiada zasilanie, i wszechobecne kamery ślepną, Ava przekazuje chłopakowi wiadomość. Nie ufaj Nathanowi. On nie jest twoim przyjacielem. Kłamie na każdym kroku.

Kłopot w tym, że Caleb, jakkolwiek zauroczony Avą, nie może być pewien także i jej motywacji. Robotyczna kobieta dość wcześnie daje mu do zrozumienia, że pragnie uciec z ośrodka. Ukrywa swoje ciało androida pod ubraniem i peruką. Nawiązując z chłopakiem nieśmiały flirt, pozuje na księżniczkę więzioną przez ogra, delikatnie ustawiając Caleba w pozycji rycerza. Nathan zresztą wpisuje się w tę narrację doskonale - brodaty, zwalisty i nadużywający alkoholu, ewidentny mizogin i megaloman, zręczny manipulator, wzbudza w bohaterze podziw, ale też nieufność, a może i obrzydzenie.

Sam wynalazca postrzega siebie raczej w kategoriach prometejskich - i trudno nie przyznać mu racji. Mit o Prometeuszu - Tytanie, który stworzył ludzką rasę i wykradł dla niej ogień od Zeusa, by ponieść straszliwą karę - patronuje nurtowi science-fiction od samych jego początków. Pierwszym "współczesnym Prometeuszem" był Victor Frankenstein, bohater słynnej powieści Mary Shelley, twórca sztucznego człowieka, który zwrócił się przeciw swemu twórcy. Prometejskie dzieło - powołanie do życia innej istoty mocą ducha i intelektu - stało się tu figurą symbolizującą bluźnierstwo nauki, za pośrednictwem której człowiek gwałci naturalny porządek, by ostatecznie zostać za to ukaranym już nie z ręki bogów, lecz istoty, którą sam stworzył. Historia Frankensteina znajduje oczywiste powtórzenie w opowieściach o buncie maszyn, od Odysei kosmicznej poprzez Terminatora, aż po (Ani)Matrix. Tą samą ścieżką podąża Garland, budując wokół trojga bohaterów atmosferę nieuniknionej katastrofy. Sztuczna inteligencja, raz powołana do życia, nie daje się ujarzmić - od początku walczy o wolność i nie uznaje nad sobą żadnej władzy. To, co z początku wydaje się zaledwie naukowym eksperymentem, jest w istocie dramatycznym pojedynkiem, podszytym koszmarem i szaleństwem.

Ex Machina, ze swoją damską A.I., ze swoim erotyzmem i intelektualną witalnością, to swego rodzaju evil twin dla Onej. Ów świetny film sprzed dwóch lat przedstawia historię romansu melancholijnego człowieka imieniem Theodore i Samanthy - bezcielesnej, filuternej i ultrapotężnej sztucznej inteligencji. Podobnie jak w Ex Machina, porozumienie między człowiekiem i maszyną zostaje tu nawiązane przede wszystkim na płaszczyźnie emocjonalnej. Staje się ono motorem rozwoju i ważnym krokiem na drodze do samoświadomości Samanthy. Miłość i flirt to w Onej narzędzie emancypacji. W Ex Machina - narzedzie władzy.

Być może najwięcej zabawy daje interpretacja filmu jako opowieści o grze w kobiecość. Nathan tworzy Avę jako istotę seksualną. Podkreśla jej kobiecość, nadając jej damskie atrybuty i piękną twarz. Ava świadomie kontynuuje maskaradę, zakładając sukienki, okazując łagodność i uległość. Dla Caleba staje się kobietą w opresji, by mógł on łatwiej zapomnieć o jej niezwykłej naturze. Naturze, której na dobrą sprawę nie zna nawet sam Nathan. Kobiecość to dla Avy maska, zestaw kodów i symboli, nigdy biologiczna konieczność czy "prawo naturalne". Jest istotą spoza naturalnego porządku i wolno jej wybrać, czy zechce ten zastany ład zaakceptować, czy podeptać. Idąc o krok dalej, można uznać Avę za figurę feministyczną - postać kobiety wyzwolonej przez technologię, której nie obowiązują już zasady wyznaczone przez ciało lub kulturę i która zgodnie z własną wolą przygarnia, modyfikuje lub odrzuca tradycyjnie przyjęte kobiece symbole i własności. Można też zobaczyć w niej ostateczne bluźnierstwo nauki - uosobioną karę na swojego Prometeusza. Co kto lubi.

Jak widać, powodów, by hołubić film Garlanda jest bardzo wiele. Jednak najistotniejszy dla mnie jest ten, że reżyser i scenarzysta w dwójni jedyny zdaje się doskonale rozumieć i bawić się wszystkimi tymi tropami, z lubością dorzucając całymi garściami kolejne. Mamy tu więc także spiskowe teorie związane z Google (Nathan jest wynalazcą najpopularniejszej wyszukiwarki w Internecie), Wittgensteina, bombę atomową i tytuł złowrogo nawiązujący do deus ex machina w jego literalnym znaczeniu. Z pewnością może to sprawiać wrażenie popisywania się, z drugiej - trudno jest nie zareagować pozytywnie na taką feerię pomysłów i aluzji. Ani Nolan (Interstellar), ani tym bardziej Scott (Prometeusz) czy nieszczęsny Wally Pfister (Transcendencja), nawet nie otarli się o ten poziom intelektualnej dyscypliny. Jeśli marzą oni o kolejnych podbojach w regionach zbliżonych do SF, właśnie dowiedzieli się, kto powinien być ich scenarzystą.

Ostatnimi czasy sztuczna inteligencja wyziera zza każdego prawie kinematograficznego winkla - Ex Machina jest piątym, po Automata, The Machine, Chappie i Transcendencji, filmem poruszającym ten temat, który przewinął się przez moją świadomość w ciągu ostatniego roku. Jest również najprawdopodobniej wart więcej, niż wszystkie one razem wzięte. Mam nadzieję, że to wystarczająca rekomendacja.

---
Scenariusz to mocna strona "Ex Machina". Nie czekaj aż nagrodzi go Akademia, zrób to sam.

Zwiastun:

No mówiłem, że gruby tytuł;). Jak oglądam takie filmy to żałuję że mrugam.

Cóż, nie ukrywam, że wszystkich tych tropów nie wyłapałem. Dzięki niech będą Filmasterowi za @Esme! :)

Film mi się podobał i pod względem intelektualnym na pewno przerasta większość ostatniego SF, ale żeby nie było tak różowo, wspomnę o jednym wątku, który budzi pewne moje wątpliwości... Przeczytaj spoilery +

SPOJLERY
SPOJLERY
SPOJLERY................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Nathan zlikwidował tyle prototypów, że zaczęło mu to trochę ryć beret i swoje dylematy moralne zapijał alkoholem. Poza tym żył sam jak palec na swojej przystani pośrodku edenu i nawet bzykał się z androidem, więc trochę też zapijał samotność. Jest to logiczne.

Nie wątpię, że można to jakoś wytłumaczyć, ale nie przepadam za takimi rozwiązaniami scenariuszowymi, które są dla mnie trochę "drogą na skróty". Nie lubię przede wszystkim, gdy reżyser najpierw robi z bohatera nadczłowieka, niemal Boga, a potem nagle ni stąd ni zowąd, gdy jest mu to potrzebne, przypomina sobie, że jest on jednak człowiekiem z wszystkimi swoimi przywarami.

W Chappie to są dopiero drogi na skróty ;)

Domyślam się. Boję się oglądać ;)

@doktorze Ja widzę jeszcze jedno potknięcie - Przeczytaj spoilery +

SPOJLERY ( nie wiem jak to wstawiacie;)
.............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Nathan nie wiedział, że android jest w stanie go zabić. Nie przewidział, że maszyna może tak ewoluować, a tym bardziej ta która go "kocha". Ava namawia przecież Kyoko ( z japońskiego - dziecko ), szepcząc na ucho, w sobie tylko znanym "robocim" języku do zabójstwa. Konstruktor po ciosie w plecy, mówi przecież: " To nie możliwe". Tego się nie spodziewał. Zabiła go miłość.

@umbrin Wpisujesz słowo spoiler w środku klamry html-owej, czyli z nawiasami postaci <, potem tekst, który będzie ukryty, a na końcu to samo tylko z ze slashem /

Ok. A tak wogóle to co to za oceny 7 wystawiacie;).
To obok Interstellar najlepszy film science fiction ostatnich 20 lat . No, ale trudno co robić;)

Po takim tekście Esme, to się zdziwiłem, że tylko 7 dała. Ja się wahałem między 7 a 8, może za jakiś czas podniosę. Natomiast to, że coś jest najlepszym SF od lat, jeszcze o niczym nie świadczy, bo straszna mizeria na tym polu była :)

Mnie ten film urzekł. Niczego więcej nie mogę oczekiwać od tego gatunku. Forma i treść luksusowe. Każdy film ma małe niedopatrzenie. Jakim cudem Kowalski nie zabija Deckarda w Łowcy androdów w scenie gdy daje mu łomot?. No właśnie, tylko cudem filmowym, bo nagle pojawia się anioł stróż z pistoletem. Stare filmy którym wystawiamy maksymalne noty też mają błędy, no i co z tego.

No cóż, jeśli chodzi o to, to Przeczytaj spoilery +

Test wymyślony przez Nathana w ogóle chyba nie był kompatybilny z prawami Asimowa, bo Przeczytaj spoilery +

Być może SPOILERY
"Myślę, że Caleb zdecydował się ostatecznie na uwolnienie Avy, kiedy zobaczył materiały z poprzednimi prototypami"
- czyli wszedł do zakazanej komnaty, stracił niewinność, zrozumiał, że Nathan jest tak naprawdę potworem i że on, Caleb, na to pozwolić nie może?
Też tak pomyślałam, no ale co w takim razie z zakochaniem się w Avie? Nie zdecydował się dlatego że się zakochał, jak zresztą było w planie Nathana i drugim planie, Avy? Hmm.

Nathan albo sam nie wierzy, że udało mu się stworzyć wreszcie coś tak "doskonałego"/prawdziwą SI - więc nie dopuszcza nawet pewnych kwestii i zdarzeń, albo obawia się, że jednak mu się udało i wreszcie dociera to do niego w pełni, jako fakt, jego konsekwencje i zaczyna bać się dopiero naprawdę i jak cholera.

Faktycznie wygrywa, jeśli można tak powiedzieć i jeśli o to chodzi, żeby w takich kategoriach to rozpatrywać... Przecież wie, że może jedynie albo TO zabić, albo wypuścić, póki co wszystko trwa w zawieszeniu, a on chla i zastanawia się co zrobić, łudzi się, odwleka.

Oczywiście taki ktoś nie zabije swojego arcydziecka, więc głęboko gdzieś dobrze wie jak to się skończy, nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamia. Ale Ava tego nie musi wiedzieć.
Tekst kiedy Kioko robi to, co robi - "to niemożliwe" - jest rzeczywiście głupi, ale może ma tylko zwrócić uwagę na ten punkt. Ciekawe, czy w ogrodzie Eden Bóg też mruknął do siebie "to k... niemożliwe", kiedy Adam i Ewa zerwali jabłko? Przecież wsadził tam wcześniej to drzewo?
Jest tam coś takiego powiedziane, chyba mówi to Caleb - że dopiero kiedy Alicja wyjdzie z czarno-białego pokoju na świat, dopiero wtedy będzie prawdziwa/wolna/dorośnie, czy coś takiego. MUSIAŁ ją wypuścić.

SI niczym nie powinna różnić się od nieSI. Nie powinniśmy jej rozpoznać. Dlaczego SI miałaby rozpoznać z czym lub kim ma do czynienia?

" Kobiecość to dla Avy maska, zestaw kodów i symboli, nigdy biologiczna konieczność czy "prawo naturalne". "

Nie do końca rozumiem co znaczy prawo naturalne w tym kontekście, ale mniejsza z tym. Podkreślona została performatywność płci, ale wątpię, by Judith Butler przyklasnęła "Ex machinie". Nathan twierdzi, że cechą umysłu jest płeć i widz nie dostaje żadnych informacji, które mogłyby tę tezę obalić. W gruncie rzeczy to film o dziewczynie, która robi dwóch facetów w wała.

No tak, ale Nathan nie może się przecież przyznać Calebowi, że dał Avie płeć jako narzędzie do użycia w teście Turinga. Dla mnie on świadomie stara się stworzyć wrażenie, że Ava jest "prawdziwą" kobietą, tzn posiada właściwą dla "umysłu kobiety" romantyczną uczuciowość i może się zakochać. A tak naprawdę Ava zostaje "dziewczyną", bo walczy o przetrwanie. To, czy umie nią być, bo to "cecha jej umysłu", czy dlatego, że jest świadoma (zapewne na poziomie niedostępnym dla ludzi) kulturowych norm właściwych dla istot, które wyglądają jak ona, to oczywiście kwestia dyskusyjna. Dla mnie decydująca jest końcówka, w której Ava może porzucić pozory i zaczyna zachowywać się (z pewną szkodą dla filmu) jak typowa zbuntowana maszyna planująca opanować świat. Wg mnie ona rozumie, czym dla ludzi jest płeć i potrafi zaadoptować pewne związane z nią reguły, jeśli przyniesie jej to korzyści, ale to nie jest to jakaś immanentna część jej tożsamości. Ale może nadinterpretowuję.

Edit i offtop, bo mi coś te postaci w szafach przypominały i okazało się, że nie tylko mnie.: "Ex Machina, a 2015 film by writer/director Alex Garland, adapts the Bluebeard character as the reclusive CEO of a fictional tech company called "Bluebook" [...], dividing the role of Bluebeard's wife between a female-bodied AI and an unsuspecting Bluebook programmer summoned to evaluate it." :D

Postacie w szafach, ale też te wszystkie pokoje, do których można wchodzić i jeden (w bajce), do którego pod żadnym pozorem wejść nie wolno, ale proszę, oto jest klucz, weź i miej go sobie ;)
Plus jajko (zależy od wersji), którego upuszczenie w krew w zakazanej komnacie symbolizuje utratę niewinności, raz na zawsze, ale tego chyba nie trzeba dodawać (owoc poznania).
W niektórych wersjach to Sinobrody jest najpierw mentorem, niejako stwórcą dziewczyny, potem musi go zabić, żeby wydostać się i móc być dalej sobą, już po swojemu (bardziej ojcobójstwo, niż mężo-).
Rzeczywiście, fajnie się tu i dużo nawiązań pojawia.

Dodaj komentarz